sobota, 8 listopada 2014

Rozdział 7 + nowy bohater

Ostatni raz poprawiałam sobie włosy patrząc w lusterko w moim pokoju. Okey, jest spoko. Szybko zeszłam po schodach na dół, spojrzałam na zegar.
-To co? Ruszamy? - spytałam Przemka czekającego przy schodach i wpatrującego się czasomierz na ścianie.
-No to wychodź - wskazał głową drzwi, chwycił kluczyk do auta, wstał i otworzył mi drzwi.
Usiadłam wygodnie w samochodzie brata i z niecierpliwością czekałam, aż on wejdzie do pojazdu i odpali te swoje cacko. Nareszcie!
Przemo bez przerwy nerwowo pociągał za sprzęgło czy coś tam, a ja tylko patrzyłam, jak jego twarz coraz bardziej zaczynała się czerwienić.
-No ruszaj w końcu!
-A ty myślisz, że co ja robię?! - na maxa zdenerwował się dwudziestolatek.
Przemek nerwowo włączał i wyłączał samochód. Aż do pewnego czasu, gdy jego bryka już nie chciała zapalić.
-Super! - powiedział zrezygnowany chłopak.
-Co... co się stało?
-Znowu się rozwalił... No sorry, siostra, ale dzisiaj cię nie zawiozę. Przynajmniej nie teraz!
-Ech... No dobra, cześć - po krótkim zastanowieniu wyszłam z tego gruchota... - Pojadę metrem.
Okey, pierwszy pech dzisiejszego dnia zaliczony. Wyjęłam z kieszeni spodni komórkę i zerknełam na zegarek. Ech... i tak nie ma szansy, żebym zdążyła. No trudno... Dobrze chociaż, że stacja metra jest niedaleko. Zaczęłam maszerować, a po kilkunastu minutach byłam już na miejscu. Podeszłam do tablicy z rozkładem jazdy. Hmm... gdzie to jest...? Przejeżdżałam palcem po szklanej szybce. Co?! ,,Trasa nieczynna''?! ,,Z powodu remontu'', jasne! Drugi pech z rzędu... Okey. A więc... nie zostaje mi nic innego jak po prostu pójść tam pieszo.
Idąc pospiesznym krokiem w pewnym momencie dostałam SMSa. Hm.... Kto tam tak za mną tęskni? Spójrzmy.... O! Klara. Zobaczmy co tam napisała... ,,Nie musisz się spieszyć c; Ale powiedz mi tylko... kiedy ty w końcu przyjdziesz?! xD''. Momencik...! ,,Nie musisz się spieszyć''?! Co tam się dzieję?! Przyspieszyłam kroku i teraz praktycznie biegłam. Okey, jestem. Otworzyłam drzwi. Rozejrzałam się po kawiarni w celu znalezienia tych dwóch. Mam! Coś widzę, że im bardzo wesoło beze mnie. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem.
-Widzę, że już się poznałyście - zaśmiałam się delikatnie i popatrzyłam na Klarę i Agatę.
-No to dobrze widzisz - powiedziały jednocześnie dziewczyny i zaczęły się śmiać.
Usiadłam na krześle przy stoliku. Po chwili już wszystkie rechotałyśmy się. W dodatku nie wiadomo z czego. Ha! Tak, to dobry początek.
***
Dzwonek. Nareszcie! Ja nie mogę... Jakiego my mamy idiotę w klasie! To chyba... Kacper? Jak dobrze pamiętam... Piszemy temat: W jakich zdaniach stosujemy imiesłowy? - ćwiczenia przypominające. A on: I wyjaśnić to? O M G normalnie...
Podzieliłam się tym, co myślę o tym Kacprze z Agatą. Oczywiście uważałyśmy to samo - wielka CIOTA.
-Wiesz co? Podejdę do niego. A co tam! Będzie beka!
-Okey! - Agata uśmiechnęła się szeroko i czekała na to, co miało się dziać już na momencik...
-Heeej - zrobiłam tak słodkie oczka, jak tylko najlepiej umiałam - Kacper, tak?
-Tak - zrobił się straaasznie czerwony, a po chwili zastanowienia spojrzał na mnie i zbladł.
-Em... Jaką masz teraz lekcję? - spytałam tylko po to, aby zacząć jakąś rozmowę.
-To samo co ty - odpowiedział widocznie jeszcze nie oswojony z sytuacją Mikołajczyk.
-Haha! Faktycznie - zaśmiałam się i zgrabnie dygnęłam.
Zaczęłam się rozglądać, a tak na prawdę to patrzyłam się błagalnie na stojącą przy oknie i lampiącą się na to wszystko Agatę. Nagle... Zza dziewczyny zauważyłam... dziwny wzrok Adama... Tak jakby... poważny i... czyżby... zazdrosny??? Yay! Ej, chwilkę? Dlaczego ja się tak cieszę? Dobra, takie przemyślenia zostaw na później, Sylwia. Zauważ teraz, że masz przed sobą dziwaka Kacpra, który tylko patrzy na ciebie i czeka, aż skończysz... Przed nim stać?
Kiedy tylko otworzyłam usta, aby rzucić jakiś obrzydliwie ociekający oryginalnością tekst w stylu ,,Ładną mamy dziś pogodę'', podczas gdy za oknem słychać było stukające o szybę krople deszczu, zadzwonił dzwonek. No tak... Trudno. Grzecznie pożegnałam się z naszą ofermą i ruszyłam do klasy, podążając za Grzelec. Usiadłam w ławce i wyjęłam z torby podręcznik do geografii. Uch, jak ja uwielbiam geografię! Nie ma nic lepszego od tej pieprzonej geografii! Dobra, koniec tego. Zajmij się lepiej lekcją! Uch, pierdolona geografia...!
-Proszę, wykonajcie ćwiczenia od drugiego do ósmego na stronie trzydziestej dziewiątej, a ja pójdę po... - urwał w najlepszym momencie nasz ukochany krąglutki pan profesor i wyszedł z klasy.
Obejrzałam się po całej klasie. Zatrzymałam się na jednej osobie. Można się chyba domyślić na kim... Och, te jego oczy.. Chwileczkę...! Czy on się do mnie uśmiecha...? Tak, uśmiecha się do mnie! Odwzajemniłam to. Dlaczego ciągle czuję, że mam gulę w gardle...? Dziwne...
Nasz drogi nauczyciel wrócił do sali. Ale nie z pustymi rękoma. Co to za surprise?
-Teraz proszę mnie posłuchać! - uciszył klasę łysy profesorek w okularkach - Połowa klasy będzie podchodziła do tego pudła - wskazał jedną ręką pudło leżące na biurku po prawej stronie - i losowała imię i nazwisko osoby, z którą będzie musiała wykonać projekt. Do tego pudełka - drugą ręką wskazał drugie pudło - podejdzie pozostała reszta klasy i wylosuje temat pracy. Zapomniałbym... Nikt nie zagląda do karteczki, którą wylosował. Wszyscy rozumieją? Więc proszę, zaczynajmy.
Każdy po kolei podchodził do jednego pudła i bardzo przejętą miną wracał na swoje miejsce. Teraz moja kolej. Podeszłam do kartonu, włożyłam rękę do papierowych karteczek i pomieszałam dłonią wszystkie papierki. W końcu zdecydowałam wybrać jedną z wielu i wyciągnęłam kawałek złożonej białek kartki. Teraz już wiem dlaczego wszyscy, którzy tu podeszli mieli takie miny...
Zeszło się jeszcze trochę czasu, zanim wszyscy wylosowali jeden głupi mizerny papierek. Wreszcie po klasie słychać było głos nauczyciela, oznajmiający o tym, że można otworzyć swój ,,los z loterii''. O matko, o matko, o matko, o matko... - tylko to powtarzałam sobie pod nosem, kiedy otwierałam świstek papieru. O matko, o matko, o matko...! Zamknęłam oczy. Nie chcę ich otwierać! Ale przecież kiedyś trzeba. Dobra, Sylwia... Teraz! Kurcze... Jeszcze raz. Teraz! Teraz! To może teraz? Okey. Przecież to tylko jakaś kartka! Przecież nie boję się jakiejś, phi, głupiej kartki! Dobra... Powoli otworzyłam oczy. Co?! Na karteczce napisane było: ADAM ZAWADA. Odwróciłam się. Spojrzałam na niego, a on machał do mnie swoją karteczką z lekkim uśmiechem na twarzy. 
-Widzę, że jesteśmy razem - powiedział półgłosem.
Ja tylko się uśmiechnęłam.
-A teraz proszę, tylko bez harmidru, proszę rozsiąść się i usiąść ze swoją parą.
Nawet nie zdążyłam się obejrzeć, a obok mnie już siedział Zawada. 
-Witam - zaśmiał się.
-Cześć - odwzajemniłam uśmiech - Więc... jakie mamy zadanie?
-No cóż... Bardzo interesujące. Musimy napisać referat na temat rodzajów gleb i jaki mają wpływ na rodzaj ukształtowania leśnego.
-Hahahahahaha! No... Super! - roześmiałam się.
-Proszę przygotować się na piątek na biwak! Jedziemy na pole kempingowe niedaleko lasu, jeziora i pola uprawnego. Wszystko udostępnione do waszej dyspozycji. Las, łąka i jezioro, czyli tematy waszych prac. Myślę, że sobie poradzicie. A co do tego, co zabrać, ogłoszę jutro - wszystko wyjaśnij nam nasz okrąglutki łysy nauczyciel.
A karteczkę z imieniem Adama zostawiłam sobie. Schowałam do kieszeni i na każdej lekcji wyjmowałam i wpatrywałam się w nią jak głupia.

***
Obudziłam się... o godzinie drugiej nad ranem. Tak, hura ja! Oczywiście dzień wcześniej zapomniałam się spakować. W ciągu piętnastu minut... nie, nie włożyłam wszystkich potrzebnych rzeczy do torby. Aż taka zdolna to ja nie jestem. Przez te piętnaście minut... no, ewentualnie pół godziny... Zwlekłam się łóżka, pogapiłam się na siebie w lusterku, uważnie obserwując, jak moje pryszcze przedostają się na powierzchnię, a potem zeszłam na dół, wylałam połowę butelki wody na podłogę, a resztę jej zawartości wypiłam. Tak. To wszystko zdążyłam zrobić w ciągu, przypominam: pół godziny! I powiem szczerze, że jestem z siebie dumna.
A teraz stoję przed kałużą gazowanej wody w kuchni, przyglądając się, jak malutkie bąbelki... bąbelkują? Zerknęłam na zegar. Że co?! Przecież dopiero była godzina wpół do trzeciej. A jest wpół do czwartej! A o czwartej mam być przed szkołą! Prędko wytarłam tą wodę z podłogi i najszybciej jak tylko potrafiłam wbiegłam na górę. Przekopałam cały mój pokój w poszukiwaniu jednej głupiej torby, która, jak się potem okazało leżałam po prostu pod biurkiem. Potem zaczęło się szukanie wszystkich potrzebnych rzeczy, znajdujących się pod całą resztą niepotrzebnych przedmiotów. Ale jakoś sobie poradziłam! Wszystko ładnie pochowałam do dużej torby i z trudem bardzo ładnie ją zamknęłam. Umyłam i uczesałam się, zrobiłam sobie makijaż, no i ogólnie się ogaranęłam. Zbiegłam po schodach i już byłam na dworze, gdy...
-Kurde, ubrać się! - powiedziałam pod nosem i wpadłam do domu jeszcze szybciej niż z niego wyszłam.
Wyszperałam z szafy jakiś zestawik, wśliznęłam się w niego i nareszcie byłam gotowa do wyjścia.

***
-Jesteś! Nareszcie! - wołała do mnie już z autobusu Agata.
-No jestem - wskoczyłam do pojazdu i usiadłam obok dziewczyny - Sorka, jestem za bardzo roztargniona i... tak jakoś się spóźniłam - uśmiechnęłam się nieszczerze.
-Roztargniona, powiadasz? - Grzelec spojrzała na mnie tak, jakby coś podejrzewała.
-No co?
-Nic, nic - uśmiechnęła się jeszcze szerzej - Coś wydaje mi się, że to przez Adama, co?
-Co?!
-Nic, nic. To tylko takie moje przemyślenia. Pamiętaj, ja nic nie mówię! - oparła się wygodnie podpierając głowę rękoma. 
Ja tylko się zaśmiałam. Może z tego, że ma rację? A co jeśli...? Może to wszystko wyjaśnia te moje gule w gardle i te dziwne uczucie w brzuchu? Tak zwane ''motylki''... No cóż, Adam rzeczywiście jest bardzo przystojny... Zamyśliłam się chyba na amen, bo zanim się otrząsnęłam, to już byliśmy w... Em.... nie jestem do końca pewna gdzie. Wiem tylko tyle, że bardzo daleko. Kiedy zeszłam na ziemię, spojrzałam na Agatę.
-Wiesz co? Powinnaś wykorzystać to, że jesteście razem w parze. Mówię ci, to dobry znak.
-Zobaczy się - powiedziałam szczęśliwa tym faktem, że naprawdę będziemy razem współpracować! Przecież to takie głupie... A jednak cieszę się jak cholera! 
Założyłam słuchawki i zajęłam się swoimi marzeniami.
Wysiedliśmy. Wszyscy zebraliśmy się w jedno miejsce, otaczając naszego geografa.
-Czy wszyscy mnie słyszą? Tak? To dobrze. Proszę uważnie słuchać! Teraz każda para rozłoży swój namiot. Ale! Para składająca się z chłopaka i dziewczyny ma dwa oddzielne namioty. Zrozumieliście? Dobrze, przejdźmy dalej.
A dalej ten łysy, okrągły prowadził swój dłuuuuuuuugi monolog. A w połowie tego przemówienia znalazł mnie Adam. I znowu poczułam to dziwne coś w gardle. Uch!
-No to co? Idziemy rozbijać namioty? - mrugnął do mnie Zawada po tym, kiedy nauczyciel skończyć przemowę.
-Aha - kiwnęłam głową, bo tylko to mogłam zrobić.

***
Wieczorem wszyscy znowu zebrali się, tym razem przy gasnącym ognisku. Oczywiście: ,,Musicie już iść spać. Jutro czeka was bardzo męczący dzień.'' Pożegnałam się Agatą i udałam się do swojego namiotu. Przebrałam się jakoś w piżamy i położyłam się, ciągle myśląc o tym, co stanie się jutro. W pewnym momencie po prostu nie wytrzymałam, chwyciłam książkę i zaczęłam czytać. Długo to nie trwało... Po jakichś dziesięciu minutach usłyszałam dźwięk gitary... zbliżającej się tu? Wstałam, otworzyłam wejście do namiotu i...
-Adam? - widziałam skradającego się chłopaka, grającego na gitarze i próbującego dostać się do mojego namiotu - Co ty tutaj robisz?
A ten nie odpowiedział nic, tylko wszedł i rozgościł się.
-To co będziemy robić?
-No wiesz... ja chciałam trochę się zdrzemnąć, odpocząć...
-To odpoczniemy razem - wlazł do mojego śpiworu i przykrył się pod nam nos.
-Hahaha! - zaśmiałam się na jego widok - O nie, nie, nie, nie, nie...! - Schyliłam się nad chłopakiem, aby wziąć szlafrok, a gdy chciałam wrócić... On złapał mnie w tułowiu, popatrzył w moje oczy i...

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Witajcie!
Bardzo przepraszam za tak długą nieobecność. Dziękuję Śnieżynce, za to, że mnie pogoniła, bo gdyby nie ona, to dalej by tego rozdziału nie było ^.^
Mam nadzieję, że się Wam spodoba :p Bo mi się nawet podoba :D
Przepraszam za błędy, ale nie miałam czasu sprawdzić ;x
No to już nie przynudzam c:
Do następnego!
Ciasteczkowa ;*

sobota, 6 września 2014

Rozdział 6

Nowa wiadomość!
Od: Klara
Ech... Ostatni tydzień wakacji czas zacząć, co? 
Jak tam przygotowania do szkoły? Masz już wszystkie książki? ;) I ogólnie - rzeczy? :D
Odpowiedz:
No niestety... ;<
Książki już mam c; I raczej to wszystko, co najpotrzebniejsze też już mam ;D 
A co u Ciebie? ;p

Właśnie pisałam z Klarą SMSy, gdy nagle padło pytanie zadane przeze mnie: ,,Podoba Ci się Przemek?''. Kurwa! Co mi odbiło?! Chyba to, że przypomniała mi się skręcona kostka mojej przyjaciółki. Jestem głupia!

Nowa wiadomość!
Od: Klara
Eee... Hahaha xD NIE :D Co ci odbiło? ;D
Pewnie przypomniała Ci się moja noga, co? Tak... to było dziwne... 
Ale moja odpowiedź to: nie ;)
Może pogadaj z Przemkiem?

Uff... Jaka ulga! Ale sekundę! Tak w ogóle to dlaczego ja nie chcę, żeby oni byli razem? Pf, jestem głupia!
Zakończyłam rozmowę z szesnastolatką. Wstałam i podreptałam do pokoju mojego starszego brata. Zapukałam.
-Kto co chce?!
-Sylwek chce pogadać!
Drzwi się otworzyły. Przede mną stał dwudziestolatek. Wśliznęłam się do jego pokoju i wygodnie rozłożyłam na pufie. Na podłodze zauważyłam otwartą książkę. Rozejrzałam się. A on jeszcze nie sprzątnął tych swoich gratów! To znaczy zabawek. Ech, faceci nigdy nie wydorośleją...
-Słuchaj... - podniosłam się i usiadłam po turecku - Jest pytanie. Czy...
-No?
-Czy... - nie mogłam tego z siebie wydusić - Czy... tobie... em... Czy tobie...
-No?!
-Okey - wyciągając się odetchnęłam głęboko - Czy tobie... Czy tobie tobie podoba się Klara? - spojrzałam pytająco na mężczyznę.
-Klara? Kto to?
-Proszę cię... Nie rób z siebie większego idioty. I tak nim jesteś - rzuciłam piorunującym spojrzeniem, a zarazem uśmiechnęłam się lekko.
-No serio! Czekaj... To ta twoja przyjaciółeczka, którą przywlokłaś tu ze skręconą nogą?
-Aha... - przytaknęłam.
-Hahahahahahahahahahahahahaha! - dwudziestolatek dostał ataku śmiechu - Hahaha, nie... - odpowiedział próbując zatrzymać śmiech - Co ci odbiło?!
No tak. Skoro wszyscy mi to powtarzają, to znaczy, że jednak coś mi odbiło!
-To ona tak się na mnie gapiła. Ja tylko wykonywałem to, co jaśnie pani mi rozkazała - student wyprostował się, poczochrał mi włosy i zaśmiał się.
-No dobra, dzięki. Czytaj te swoje nie wiadomo co - wskazałam głową na książkę, uśmiechnęłam się i wyszłam.
tydzień później...

DRYŃ, DRYŃ, DRYŃ! DRYŃ, DRYŃ, DRYŃ!
Ugh! Która godzina...? Ech, co?! 6:30?! Przeciągnęłam się i chwyciłam budzik, aby go wyłączyć. Uderzyłam w zegar, ale nie w to miejsce gdzie trzeba. Opadłam na poduszkę i nakryłam się kołdrą po sam czubek nosa.
DRYŃ, DRYŃ, DRYŃ! DRYŃ, DRY...
-Ugh...!!!
Znowu walnęłam ręką w budzik tak mocno, że przestał dzwonić. Ale również tak mocno, że rozbolała mnie dłoń. I to jeszcze prawa! Tia... No dobra, mus to mus... Trzeba wstawać. Podniosłam się, ustawiłam stopy na podłodze, podciągnęłam się i już byłam na nogach! Spojrzałam w lustro. OMG! Aż strach na mnie patrzeć! Trzeba coś z tym zrobić. Wyszperałam z szafy pierwsze lepsze ciuchy i poszłam do łazienki. Nacisnęłam klamkę od drzwi. Zamknięte?!
-Przemek! Wychodź natychmiast!
-Nic nie słyszę! To przez tą wodę!
-To ją zakręć, gamoniu!
I tak rozpoczęła się piętnastominutowa kłótnia rodzeństwa, które walczy o swoje pięć minut, em, przepraszam, o pół godziny w toalecie. No... może pół godziny - nie, ale piętnaście minut na pewno!
W końcu znudzona usłyszałam dźwięk otwierania zamka od drzwi. Na reszcie Przemo wyszedł. Chłopak pokazał mi język i zaśmiał się głośno. A ja zaczęłam go uderzać wszędzie gdzie się tylko dało - po głowie, karku, plecach, brzuchu, nogach i ramionach. Później chłopak zamknął się w swoim pokoju, więc nie było możliwości dalszego okładania się pięściami. A szkoda... Weszłam to łazienki.
Zamknęłam się, a tu nagle... O fuuuu!!! Szybko jak tylko się dało wyszłam z pomieszczenia i kilka razy walnęłam z całej paki w drzwi do pokoju studenta.
-Ty flejtuchu! Żulu! Nieokrzesany zwierzęciu! Śmierdzielu! Matole! W krzaki było iść, a nie!
Zza drewnianego wejścia słyszałam tylko głupi śmiech. Ugh! Kopnęłam drzwi i odeszłam. Ponownie weszłam do łazienki (gdzie cuchnęło okropnie!), tym razem z zatkanym nosem. Szybko otworzyłam okno i wybiegłam z ubikacji. Fuj! Ubrałam się już w swoim pokoju.
Zeszłam na dół. 
-Dzień dobry!
Otworzyłam lodówkę. Wyciągnęłam z niej masło, wędlinę, ser, jajko i szczypiorek. Z chlebaka wyjęłam dwie świeże bułeczki. Zrobiłam sobie kanapkę. Drugą bułkę posmarowałam masłem. Do małego garnuszka wlałam trochę wody. Kiedy zaczęła się gotować wrzuciłam do niej jajko. Hmm... na twardo czy miękko? Na miękko! Wkrótce wyjęłam jajo na papier i suche ułożyłam w kieliszku. Chwyciłam łyżkę, gotowe jedzonko i zasiadłam przy stole. Śniadanie gotowe!
Skończyłam. Spojrzałam na zegar. Co?! Już wpół do ósmej?! Szybko wstawiłam brudne naczynia do zmywarki i pobiegłam schodami do góry. Nagle przypomniała mi się reklama Nutelli. Ha!  ,,Co?! Już wpół do ósmej?!'' i ta muzyczka. Tu tu tu, tu tu tu tu-tu tu! Ale nie pora teraz na Nutellę! Trzeba jakoś ogarnąć twarz! Uchyliłam drzwi do łazienki. Tylko nie za dużo! To mogłoby się źle skończyć... Wystawiłam nos i powąchałam. Nie było aż tak źle! Chyba... Weszłam do środka. Nieruchomo pociągnęłam nosem. Jeszcze trochę śmierdzi, ale da się żyć. Na pewno jest o wiele lepiej niż wcześniej! Ugh, ten Przemek! Chwyciłam szczotkę i rozczesałam włosy. Złapałam frotkę i związałam nią moje długie włosiska w wysoki  kok. Umyłam twarz, spojrzałam w lustro i zaczęłam czegoś szukać. Tylko czego? A, no tak! Tonik! Mam! Nałożyłam na policzki trochę płynu. Następnie zrobiłam sobie lekki makijaż. Na koniec zwilżyłam usta pomadką. Spoglądając w lustro, poprawiłam sobie włosy.
-Okey. Będzie git.
Wyszłam z łazienki. Oby...
***
Szłam korytarzem pełnym ludzi. Oglądałam praktycznie wszystkie twarze, ale nigdzie nie widziałam chociaż jednej znajomej. Wydawało mi się, że każdy na mnie patrzy, śmieje i szydzi. Ale czemu? Wszyscy gadali, rozmawiali, mieli z kim wymienić zdanie, a ja? Ja tylko idę. Sama. Bez nikogo. A dlaczego? Bo oczywiście jakiś kretyn kazał mi podpisał karteczkę! Zapowiada się super dzionek! Zadzwonił dzwonek. Weszłam do prawie zapełnionej klasy, znalazłam sobie wolne miejsce (tak się właśnie złożyło, że była to pierwsza ławka) i usiadłam. Zaczęłam się rozglądać. Ech... Nikogo, kogo mogłabym znać. Czekaj, czekaj, czekaj! Chwileczkę... No nie! Czy to jest ten chłopak, który gapił się na mnie na dyskotece, wtedy kiedy Klara zwichnęła nogę? Nie możliwe... 
W pewnym usłyszałam jakieś dziwne dźwięki i śmiechy innych dziewczyn. Nagle uświadomiłam sobie, że od dłuższego czasu lampię się na tego chłopaka bez opamiętania...! Tia... Na dobre rozpoczęcie roku szkolnego superplotka: ,,Sylwia gapi się na mega przystojnego i popularnego! Najwyraźniej zakochana... A co na to nasz...''
-Adam.
Podniosłam głowę. Przez chwilę przestałam myśleć.  Przestałam oddychać. Przestałam żyć. Wiedziałam tylko to, że czułam jakieś dziwne mrowienie w brzuchu i to, że nade mną stał... Adam. Adam...
-Cześć. Jestem Adam - powtórzył nieziemski chłopak - A ty?
-Ja? Ja... - nie mogłam z siebie wykrztusić ani słowa! Co jest? No Sylwia, odezwij się! Nie rób z siebie ciapy! - Ja... Ja jestem... Sylwia. Tak, Sylwia - uśmiechnęłam się lekko, aby poprawić nastrój.
-Sylwia. Ładne imię - mruknął - Wiesz... Albo mi się wydaje, albo skądś cię znam...
-Ja też... - palnęłam. Super! Hura ja!
-Haha - zaśmiał się Adam - Hm... Masz jakieś plany na przerwę obiadową? Jesteś z kimś umówiona?
Nie zdążyłam odpowiedzieć. Jakaś laska wpadła przede mnie i zaczęła słodzić do Adama.
-No heeej, Adaam. Co tam u ciebie? Tęskniłeś za mną?
-Nie. Em... Ty chyba nie wiesz, co to mundurek szkolny, co? - spojrzał na nią.
-A co? Podobam ci się? Ładnie się dziś ubrałam, prawda?
-Słuchaj! Odpierdziel się ode mnie, okey?!
-A co? Wolisz te chychło? - wskazała na mnie.
-O nie! Wypraszam to sobie! - wstałam i spojrzałam jej prosto w twarz.
- Proszę o spokój!
Nawet nie zauważyliśmy, kiedy wszedł nauczyciel. Ups... Coś tam pogderał i skończył. Nasza trójka usiadła na swoje miejsca i rozpoczęła się lekcja. Szczerze powiem, że nie za bardzo interesowałam się zajęciami. Wtedy, kiedy tylko mogłam, spoglądałam ukradkiem na Adama. I za każdym razem czułam to dziwne uczucie w brzuchu. Co to? Niestrawność to nie jest na pewno...
Sekundkę...! Chyba słyszę, jak ktoś woła moje imię...
-Sylwia! Sylwia, moja panno!
No tak... Na dobry początek pierwszego dnia uwaga od nauczyciela. I mój image jest już wyrobiony!
-Sylwia, co ty wyprawiasz?! Powiedz nam teraz wszystkim, o czym właśnie rozmawialiśmy?
O kurde... Wymyśl coś, wymyśl!
-Przepraszam, panie psorze. Ja tylko... Ja... Ja myślałam jaką pierwszą pracę domową może nam pan zadać - uśmiechnęłam się ''szczerze''.
-No, wydaje mi się, że dziś odrobisz ją po lekcjach w kozie.
-Tak, panie psorze...
Fajnie... 
Dzwonek. Nareszcie! Spakowałam się jak najszybciej. Chciałam wyjść pierwsza i przy drzwiach złapać na chwilę Adama. Niestety... Wyszłam ostatnia. Ech...
Kroczyłam długim korytarzem, szukając wolnego kąta. Może bardziej chodziło mi o parapet. Wszystko wydawało się teraz takie szare... Nie umiałam myśleć o niczym innym, tylko o Nim. W głowie siedział tylko On. Zielone marzenia i ciemna rzeczywistość. A jeszcze zaczęło padać! Wspaniały nastrój! Znalazłam wolny cichy zakątek na samych końcu korytarza. I dobrze. Może przynajmniej nikt nie będzie mnie zaczepiał.
-Sylwia! O ile tak się nazywasz. Słyszysz, jak do ciebie mówię?!
Oho, już sobie spokojnie posiedziałam... Znowu ta natrętna mucha.
-No hej, skarbie! - objęła mnie wzrokiem - Słuchaj. Jeśli myślisz, że masz szansę u mojego chłopaka, to się mylisz! W czym ty jesteś, przepraszam lepsza ode mnie, co? No spójrz, spójrz na siebie! Poza tym, co tu dużo gadać, jesteś zerem! I pamiętaj, że jeśli tylko zbliżysz się do mojego Adama, to pożałujesz! I jeszcze jedno...
-Odczep się od niej, okey?! - odezwała się jakaś dziewczyna stojąca za paniusią. Albo mi się wydaje, albo ona mnie kryje...
-Ha! Odezwała się!
-Wypierdalaj stąd, idiotko!
-Haha! Uważaj, już pędzę.
-Już! - krzyknęła ostrzejszym tonem nieznajoma.
Wielka pani wypięła tylko język i odeszła machając tym swoim ogromnym tyłkiem.
-Dziękuję.
-Nie ma sprawy - mruknęła przyjacielsko dziewczyna - Ona zawsze atakuje takich jak ty. Ale nie ma się czym przejmować. Jestem Agata.
-Sylwia - podałam brunetce rękę i zeskoczyłam na podłogę - Takich jak ja?
-Nieśmiałych - uśmiechnęła się Agata - Widzę, że czujesz się nieswojo. Jak chcesz, to mogę cię oprowadzić. Trochę już poznałam tą szkołę, chociaż też jestem tu pierwszakiem. 
-Dzięki, ale to może innym razem.
-Okey, nie ma sprawy - dziewczyna puściła mi oczko - Co ty na to, żebyśmy trzymały się razem?
-Chętnie. Będzie mi bardzo miło - uśmiechnęłam się przyjacielsko - Skoro już poznałyśmy się w taki sposób, to szkoda by się było rozdzielać, co nie?
-Haha, tak - zaśmiała się miło brunetka - Może zjemy dziś razem lunch?
-Okey, super - odpowiedziałam.
-Dobra, to widzimy się niedługo - powiedziała Agata, w tym samym momencie, kiedy zabrzmiał dzwonek.
***
-Więc mówisz, że chodziłaś z Kamilą zawsze do jednej szkoły?
Na przerwie obiadowej gadałam z nowo poznaną Agatą trochę bliżej cywilizacji niż na końcu ciemnego korytarza. Wiele się od niej dowiedziałam. A konkretnie to, że... Agata zna się z Kamilą praktycznie od zawsze. Razem chodziły już do podstawówki. Do piątej klasy były nawet dobrymi kupelami. Worono była wtedy całkiem sympatyczna. Ale w szóstej klasie coś się między nimi popsuło... Kamila stawała się wredna, egoistyczna i za bardzo pewna siebie. Dziewczyny coraz częściej się kłóciły. Po szkole podstawowej Grzelec miała nadzieję, że uwolniła się od Kamili. Daremnie. Ona zapisała się do tego samego gimnazjum, co Agata. Moja koleżanka do tej pory twierdzi, że zrobiła to tylko po to, żeby ją nękać. Tam Panienka stawała się coraz gorsza. Dokuczała wszystkim nieśmiałym i wrażliwym osóbkom, których spotkała na swojej drodze. Tak jest aż do teraz. 
Zapytałam też szesnastolatkę o Adama i Kamilę. No i dowiedziałam się. Po podstawówce chłopak przeprowadził się z rodziną do Gdańska. Tam zapisał się do gimnazjum. Tego samego co Agata i Ta Druga. W szkole Adam zakolegował się z dużą grupą swoich rówieśników. W drugiej czy trzeciej klasie nauczyciele zorganizowali obóz. Zawada razem ze swoimi kumplami oczywiście pojechali. Kamilka też się wybrała. Pewnego wieczoru chłopaki grali w butelkę. Wypadło na Adama. Pytanie czy zadanie? -Zadanie. Polegało ono na tym, żeby nastolatek podszedł do Kamili i powiedział jej, że jest fajna, ładna i że ją lubi lubi. No cóż, Zawada wolał wykonać zadanie, niż zjeść piankę do golenia i być oblanym wodą na oczach prawie całej szkoły - na takich właśnie zasadach grali. Chłopak poszedł do Worono, powiedział co miał powiedzieć, a ona go przytuliła i pocałowała. Adam najszybciej jak mógł wyrwał się z jej objęcia, powiedział, że to tylko gra w butelkę, i żeby dziewczyna nie brała tego na serio i uciekł. Kamila chyba nadal nie zrozumiała, że to była tylko głupia zabawa. A co gorsza - nadal męczy Adama tym incydentem.
Teraz już wszystko jasne...

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Cześć Wam! c:
Jak Wam mijają pierwsze dni szkoły? Na pewno już macie jej dość, mam rację? :D
Ale nareszcie przyszedł weekendzik i pora na chwilę odpoczynku ^.^
Ja w ramach wynagrodzenia za ciężką pracę w ciągu całego tygodnia wstawiam nowy rozdział :>
Miał on być dodany o dwa tygodnie później, ale! Co tam ;D
Gdyby coś to przepraszam za błędy ;p
A więc... Jak Wam się podoba? :)
OGŁOSZENIE
Ponieważ tydzień temu rozpoczął się rok szkolny, wiąże się z tym dużo pracy. Ja w tym roku będę jej miała o wiele więcej niż przedtem. Dlatego też rozdziały będę dodawać znacznie rzadziej. 
Jeśli będziecie mieli do mnie jakieś pytania związane z blogiem (do mnie i do bohaterów) możecie pisać do mnie na mój adres e-mail: kaziodobosz8@gmail.com . Na skrzynkę pocztową zaglądam regularnie i na pewno przeczytam i odpowiem na Wasze wiadomości :)
Jeżeli nie chce Wam się do mnie pisać, możecie po prostu zostawić pytanie w formie komentarza w zakładce Ogłoszenia i pytania. Zajrzę na pewno ;)
P.S
Jeśli możecie, zostawcie po sobie jakiś ślad w komentarzu pod tym rozdziałem :> Jestem ciekawa, ile osób czyta ten blog c;

Do następnego! <3
Ciasteczkowa ;*

czwartek, 21 sierpnia 2014

Rozdział 5

Taak... Telewizja! Ciągle przerzucałam z jednego kanału na drugi i nic sensownego! Pamiętam te czasy, kiedy byłam mała. Wstawałam wcześniej niż rodzice, brałam swoje ulubione małe krzesełko, siadałam na wprost przed ekranem telewizora, od razu włączałam kanał, na którym zawsze coś było. I się oglądało te poranne bajeczki. Ja się pytam: gdzie te czasy?! Jeszcze chwilę klikałam w pilot, ale w końcu już nie wytrzymałam. Wstałam. Chwyciłam komórkę leżącą na komodzie i wyszłam na zewnątrz. Szłam prosto, nawet się nad tym nie zastanawiając. Hmm... Gdzie by tu pójść... Może do Zuzy. Tak! Dawno u niej nie byłam. Poza tym... zrobię jej małą niespodziankę! Zatrzymałam się na przystanku tramwajowym. Usiadłam i czekałam. Minęło już chyba pięć minut, a tramwaju jak nie było tak nie ma! No ale przecież mi się nie śpieszy. Mogę poczekać sobie jeszcze trochę... Całkiem przypadkowo wyjęłam z kieszeni spodni słuchawki. Jak dobrze, że je tutaj wcześniej włożyłam! Właśnie miałam włożyć drugą słuchawkę do ucha, gdy ni stąd, ni zowąd nadjechał tramwaj. Nareszcie! Szybko wsiadłam i zajęłam miejsce. Patrzyłam się w okno, aby nie przegapić stacji. Po pewnym czasie wysiadłam. Jakieś trzysta metrów dalej znajdowało się miejsce zamieszkania Zuzy. Stanęłam naprzeciwko drzwi i zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzyła mi Julka.
-Cześć - przywitałam się z ośmiolatką - Jest Zuzia?
-Tak, w swoim pokoju. Wejdziesz?
-O, dzięki - przekroczyłam próg domu - To ja pójdę do Zuzy, dobrze?
-Aha - przytaknęła dziewczynka i poszła do salonu.
Weszłam na piętro. Zapukałam do drzwi. Tym razem otworzyła Zuza, a zza jej ramienia zauważyłam Pawła. Upss...
-Em... Hej - przywitałam się, trochę niepewnie... - Cześć, Paweł!
-Cześć! - odpowiedział chłopak, podnosząc rękę.
-No hej... Co tam? Wejdź, proszę - dziewczyna zaprosiła mnie do siebie.
-Nie, dzięki. Nie będę wam przeszkadzać...
-Ale wcale nam nie przeszkadzasz. Wejdź.
-Nie, naprawdę... Zmykam - uśmiechnęłam się - Na razie. Pa!
-No dobra, pa...
Uff... Nie lubię się narzucać. Szczególnie kiedy ktoś jest zajęty, albo... baaardzo zajęty. Wyszłam z mieszkania. Rozjerzałam się. Niedaleko był park. Ruszyłam w jego stronę. Na placu bawiło się dużo dzieci. Dziewczynki udawały księżniczki, a chłopcy grali w zbijaka i śmiali się z siebie nawzajem.
Znalazłam jakąś wolną łąwkę i usiadłam. Poraz drugi wyjęłam słuchawki i nareszcie udało mi się włączyć muzykę. Oparłam się wygodnie, przymknęłam oczy, słuchałam i myślałam. Jeśli Zuza nie, to może Klara ma wolną chwilę. No chyba, że w końcu znalazła sobie jakiegoś faceta i też z nim siedzi. Ale na to raczej się nie zapowiada. Jedank postanowiłam posiedzieć jeszcze troszkę. Chyba po pieciu minutach wstałam i znowu ruszyłam na przystanek. Tym razem nie musiałam długo czekać. Tramwaj pojawił od razu. Nagle coś kapnęło na mój nos. Będzie padać? Szybko wsiadłam do miejskiego pojazdu i zajęłąm miejsce. Tak jak przypuszczałam - rozpadało się. I to na maksa! A było tak ładnie... No super... Będę cała mokra...
Wysiadłam. Zaczęłam biec w stronę mieszkania trzymając ręce w górze tak, aby chociaż trochę mniej zmoknąć. Zapukałam do drzwi. Te otworzyły się zaraz po kilku sekundach, a przede mną ukazała się Klara.
-Cześć - przywitałam się i uśmiechnęłam.
-Hej! Wejdź szybko - brunetka zaprosiła mnie do domu.
-Dzięki. Nie przeszkadzam?
-Nie, nie, no coś ty! Jejku, jesteś cała mokra! Zaraz dam ci coś na zmianę. Choć do góry.
Weszłyśmy do pokoju mojej przyjciółki. Ta zaczęła szukać czegoś w szafie.
-Ale, nie, nie trzeba! To zaraz wyschnie! - upierałam się.
-Przestań, jesteś cała mokra! Masz, załóż to - szesnastolatka podała mi zestaw ubrań. - To ty się przebierz, a ja zaparzę ci herbatę.
-Dzięki.
Klara wyszła z pokoju, a ja się przebrałam. Zaraz po tym brunetka weszła do pomieszczenia z dwoma kubkami gorącej herbaty z sokiem z cytryny. Podała mi jeden, a następnie usiadła obok mnie na miękkim łóżku. Początkowo rozmawiałyśmy o... w sumie o wszystkim i o niczym. Następnie rozpoczął się temat wakacji. A gdy już za oknem przestało padać z ust Klary padła taka propozycja:
-Ej, przestało padać, no nie? To może wybrałybyśmy się na plażę? Co ty na to? - i zrobiła ten swój śmieszny wielki uśmiech od ucha do ucha.
-Na plażę? Teraz? No... dobra... Tylko będę musiała wrócić do domu po rzeczy.
-Okey, pożyczę ci swój rower.
Wstałyśmy i zeszłyśmy po schodach na dół. Wyszłyśmy na zewnątrz, a moja przyjaciółka przyprowadziła rower w błękitnym kolorze, który stał w garażu niedaleko domu. Wsiadłam i zaczęłam pedałować.
Prędko pobiegłam do mojego pokoju i zaczęłam nerwowo szperać w szafie. Wyrzucałam na dywan wszystko. Bluzki, sukienki, spodnie, szorty, buty, piżamy, po prostu wszystko! Nareszcie znalazłam! Wzięłam do ręki strój kąpielowy, który włożyłam go do torby plażowej. Wcisnęłam do niej jeszcze kilka rzeczy, a następnie zeszłam po schodach i wyszłam na zewnątrz. Ale przedtem spojrzałam na zegar. Nawet szybko się uwinęłam! Brawo, Sylwia! Ale! Teraz trzeba znaleźć coś na przebiórkę. Przecież nie będę cały dzień łaziła w ciuchach Klary. Wróciłam do mojej sypialni. Ze sterty ubrań na podłodze wyciągnęłam zestawik i szybko się w niego wśliznęłam. Nareszcie jestem gotowa.
U przebranej już też brunetki założyłam tylko bikini i ruszyłyśmy w drogę. Znalazłyśmy się najbliższym przystanku tramwajowym. Nie musiałyśmy długo czekać. W pojeździe usiadłyśmy, a Klara wyjęła z kieszeni swój telefon. Nagle niechcąco go upuściła. Obok nas siedział jakiś żul, pijany - nad tym nie trzeba było się długo zastanawiać. Zanim moja przyjaciółka zdążyłą się schylić po komórkę, pijak wstał, lekko się zachwiał, podniósł smartfona, podał go Klarze i popatrzył jej w oczy. Dziewczyna raczej nie była tym zachwycona, a wręcz obrzydzona.
-P-p-prosz-szę... - jąkaty żul włożył telefon do dłoni szesnastolatki i wciąż patrzył jej w szare ślepka.
-Dziękuję...
Tramwaj stanął, a żul wyszedł z niego jak najszybciej. Klara chwilę się nie odzywała, a oczy miała takie, jakby zobaczyła ducha. Po chwili odezwała się do mnie.
-Co to było...? - w jej głosie można było usłyszeć obrzydzenie.
-Hahaha, spodobałaś się panu - zaśmiałam się.
Klara odwróciła do okna i odprowadziła ''pana'' wzrokiem. Kiedy ten zniknął z jej zasięgu, ona buchnęła śmiechem. No cóż, musiałam śmiać się wraz z nią, bo Klara tak się śmiesznie śmieje.
Jesteśmy już na miejscu. Gdy wyszłyśmy lekka, przyjemna bryza powiewała nasze włosy. Rozejrzałyśmy się i ruszyły w stronę plaży, która była już tuż tuż. Zdjęłyśmy buty, chwyciłyśmy je dłońmi i zaczęłyśmy chodzić po drewnianym molo. Wkrótce nasze stopy dotknęły miękkiego sypkiego piasku. Hmm... Gdzie może być
jakieś sensowne miejsce, w którym można by się rozłożyć? Pomyślmy... Znalazłam!
-Tam, spójrz - wskazałam ręką pusty słoneczny obszar niedaleko morza, ale na piasku.
-Idziemy - zakomendowała brunetka.
Wyjęłyśmy ręczniki plażowe i rozłożyłyśmy je na miękkim podłożu. Zdjęłyśmy spodenki i bluzki i położyłyśmy je na materiale. Zaraz po tym szybko pobiegłyśmy do wody.
PLUSK, PLUSK PLUSK!
-Hahahahahahahahaha! - Klara śmiała się bez opamiętania ciągle chlapiąc już dawno mokrą mnie - Hahaha, dobra, choć się trochę poopalać.
-Ej! A gdzie rewanżyk? - pociągnęłam moją przyjaciółkę za rękę tak, żeby wpadła do wody. Cel osiągnięty! Przytrzymałam tułów szesnastolatki.
-Błagaj o litość! - śmiałam się.
-Jaka ty mroczna! - Klara wciąż wypluwała i lekko dławiła się morską wodą. Wiedziałam, że i tak nic jej nie będzie, więc jeszcze mocniej ją przycisnęłam - No dobra, błagam cię o litość! Dosyć!
-Hahahaha! Wykończona?
Dziewczyna pokiwała znacząco głową i delikatnie popchnęła mnie łokciem. Ponownie zaczęłyśmy się śmiać.
-Czy my ciągle musimy się śmiać? - zapytałam uśmiechnięta od ucha do ucha.
-Na pewnie! - śmiech.
Okey... Ale lepiej jest mieć przyjaciółkę, z którą od śmiechu boli brzuch, niż taką, z którą usypia się z nudów.
Wygrzebałam z torby krem przeciwsłoneczny. Rozsmarowałam substancję na moim ciele i podałam buteleczkę mojej przyjaciółce. Położyśmy się. 
LEŻING, PLAŻING, SMAŻIG

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Hello! :D
Od razu przepraszam, że tak rzadko dodaję rozdziały... Niestety nie mam weny :< Ale już kolejny rozdział będzie pisany pod wpływem weny ;D
Jeśli są to przepraszam za błędy, ale nie miałam czasu sprawdzić ;> 
No to... jak Wam się podoba rozdział 5? c:
Do następnego!
Ciasteczkowa ;*

środa, 30 lipca 2014

Versatile Blogger Award II

Poraz kolejny zostałam nominowana do Versatile Blogger Award :)

Co należy zrobić będąć nominowanym?
1. Podziękować osobie, która cię nominowała.
Bardzo Wam dziękuję, Normalna i Dagmara LIoyd:)

2. Pokazać nagrodę Versatile Blogger Award na swoim blogu.
3. Ujawnić 7 faktów o sobie.
No to tak...
1. Moją największą pasją jest gotowanie ^.^
2. To przyjaciółka namówiła mnie, abym zaczęła pisać tego bloga ;*
3. Mam młodszą siostrę, z którą dzieli mnie aż sześć lat ;)
4. Mój ulubiony kolor to niebieski :3
5. Uwielbiam wycieczki (szczególnie szkolne :D ), takie na kilka dni :>
6. Mam grzywkę na bok xD
7. Moją ulubioną piosenkarką jest Ellie Goulding

4. Nominować 7 (lub więcej) blogów.
Ja nominuję:

To na razie tyle ;)
Pa pa :3

Ciasteczkowa ;*

poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział 4

Tydzień później wybrałam się do szkoły, do której chciałam dalej uczęszczać, żeby złożyć dokumenty. Szłam chodnikami, a ponieważ był poniedziałek, tłumy ciągle się gdzieś śpieszyły.  Tylko ja wolno stawiałam krok za krokiem patrzeć się w bezchmurne błękitne niebo. Dotarłam na miejsce. Weszłam do miło wyglądającego liceum - właśnie tak go sobie wyobrażałam. Szukałam teraz tylko drzwi z tabliczką ,,Sekretariat''. W końcu moja cierpliwość dobiegła końca i podeszłam do jakiejś kobiety wyglądającej na około trzydzieści lat. Na twarzy miała miły uśmiech, co mogło o niej dobrze świadczyć.
-Przepraszam. Dzień dobry - uśmiechnęłam się - Czy mogłaby mi pani pokazać gdzie znajduje się sekratariat?
-Oczywiście - zaśmiała się kobieta - Proszę, zapraszam. - kroczyła przy mnie, delikatnie popychając ręką moje plecy.
Ujrzałam drzwi, których szukałam - z tabliczką ,,Sekretariat''. A więc już poznałam sekretarkę, hm... nie jest najgorzej. Dobry początek. Trzydziestolatka otworzyła biuro i zaprosiła mnie do środka. Wnętrze było całkiem przytulnie urządzone.
-A więc słucham. - rozpromieniła się sekretarka - Pewnie chciałabyś złożyć dokumenty, zgadza się?
-Tak - zaczęłam szperać w torbie - Proszę. - podałam kobiecie teczkę z kilkoma kartkami.
-Sylwia Kubicka? - zaglądnęła i przeczytała zdziwiona.
-Coś się stało? - przeraziłam się.
-Czy przypadkiem już nie składałaś dokumentów w innej szkole? 
-Słucham?! Nie, nie, na pewno nie...!
-A twoi rodzice?
-Też nie... Przecież powiedzieliby mi... - zaczęłam coraz bardziej się niepokoić. 
Co jest?! Sekretarka zaczęła szukać w jakiejś grubej księdze przewracając kartki. Zwróciła teczkę i podała mi kartkę z adresem niby mojej szkoły. Przeczytałam ją. Pożegnałam się i odeszłam. Jak to możliwe, że już jestem zapisana do szkoły, w której nawet stopy nie postawiłam?! Co to za szkoła?! Eh... No dobra... Pójdę do tej szkoły i zaraz wszystko się wyjaśni.
Kierowałam się w stronę ulicy Miodowej, tak jak było napisane na skrawku papieru, który otrzymałam. Ujrzałam moje (niestety) przyszłe liceum. Nie wyglądało dosyć zachęcająco... Weszłam do środka. Wyglądało o wiele lepiej niż na zewnątrz, ale nie aż tak dobrze, jak szkoła, do której wcześniej się wybrałam. Teraz musiałam znaleźć sekretariat. Udało mi się to od razu, gdyż uczelnia nie była wyposażona w dużą ilość sal. Zapukałam. Otworzyłam drewniane drzwi. Przy biurku siedziała kobieta, raczej w podeszłym wieku, która nie wyglądała na zadowoloną, albo... skorą do rozmów. Miała opuszczoną twarz. Najwyraźniej zajmowała się uzupełnianiem jakichś dokumentów. Znowu zapukałam, tym razem w ścianę.
-Ekhm - odchrząknęłam - Dzień dobry!
-O co chodzi? - spytała... sekretarka (?) nie podnosząc wzroku.
-Em... Chciałabym złożyć dokumenty.
W pewnym momencie kobieta popatrzyła na mnie znienacka spod swoich grubych okularów, obejrzała mnie swoim przenikającym wzrokiem od stóp do głów, po czym poprosiła o papiery, zerknęła na nie, a potem znów na mnie.
-Kubicka?
-Tak... - odezwałam się niepewnie, martwiąc się o kolejne odesłanie mnie do jeszcze gorszej szkoły - Coś nie tak?
-Nie, wszystko gra. Spodziewałam się tutaj ciebie.
-Mnie?
Kobieta przytaknęła. Mnie?! A z jakiej racji?! Ta chwyciła podane jej przeze mnie wcześniej arkusze papieru, spoglądnęła na nie spod szkieł, chwyciła segregator i włożyła moje świadectwa do niego. Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i szyderczo uśmiechnęła się.
-Wszystko? - spytała jakby zniecierpliwiona sekretarka.
-Tak, dziękuję. Rozumiem, że już nie musze niczego podpisywać?
-Już dawno podpisałaś.
Co?! Ja coś podpisywałam? Kiedy? Czekaj Sylwia... Sekundę... Chwila... Wiem! Ale... Jeszcze sekunda... Co? Muszę to powiedzieć Klarze.
Pożegnałam się z panią wieku średniego i natychmiast wyszłam z tej dziwnej szkoły.
Ruszyłam w stronę mieszkania mojej przyjaciółki. Nie wiem, jakie wtedy przeżywałam uczucia, emocje. Był to smutek, złość, bezsilność, może rozczarowanie? A może wewnętrzny śmiech, którego nie da się wydobyć? Nie... Wydaje mi się, że był to ,,Wybuchowy Mix a'la szkoła na  Miodowej''. Brzmiało to dosyć dziwnie... 
Szłam i szłam. W pewnym momencie zatrzymałam się. Podczas tych przemyślen kompletnie zapomniałam, że Klara jest dzisiaj na badaniach kontrolnych! Dzięki, mózgu! Obejrzałam się wokoło. Byłam dokładnie kilka domów od miejsca zamieszkania brunetki. No cóż... Mówi się trudno. Odwróciłam się na palcach i ruszyłam do mojego chłodnego jak zwykle w lato domku.
***
Od: syvias.hairdo@mei.com
Do: DoDu7@playh.com
Temat: To wszytko jest dziwne...

Hej! ;* Co u Ciebie? Jak tam Twoja noga? ;)
Słuchaj... Idę dzisiaj złożyć papiery do tej szkoły, o której Ci mówiłam. Pamiętasz? Ja wchodzę, od razu poznaję sekretarkę - całkiem miłą, wymieniamy kilka zdań, i w końcu... Ona mi mówi, że ja już jestem zapisana w innym liceum! To strasznie dziwne...
W dodatku ta wielka księga, w której to było napisane... Później poszłam do tej szkoły, gdzie (niestety to prawda...) już byłam zapisana. A jaka fajna pani sekretarka! Pamiętasz może naszą matematyczkę na zastępstwo? To było chyba... W piątej klasie podstawówki, tak. W sumie... wydaje mi się, że z charakterku to są identyczne. Ale wracając do tematu... Jak oddałam świadectwo, zapytałam się, czy coś podpisać, bo raczej trzeba było. I w tym momencie dowiedziałam się, że ja już, cytuję: ,,Dawno podpisałam''. Na początku nie mogłam tego zrozumieć, ale wiesz, co mi później przyszło do głowy? Kojarzysz może taką sytuację, kiedy my jeszcze w gimnazjum jadłyśmy sobie drugie śniadanie, a tutaj znikąd podszedł do nas pewniej facet i kazał mi coś podpisać? Obawiam się, że to właśnie było to... Ten podpis. Ale ciągle nie mogę zrozumieć tego, dlaczego ktoś chce, żebym chodziła właśnie do tej szkoły... Może się kiedyś tego dowiem. I na pewno to będzie wtedy, kiedy się tego nie będę spodziewać. Dobrze, że przynajmniej te liceum jest z profilem, na który chciałam iść - dziennikarstwo ^.^ Chociaż to jest okey...
Jak myślisz? Co to znaczy? I o co w tym wszystkim chodzi?
Czekam :>
S :*

I... ,,Wyślij''!

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
No czeeść! :D Mnie rozdział nie za bardzo się podoba, ale mam nadzieję, że Wam tak ;)
To tak... Po pierwsze od razu przepraszam Was wszystkich za tak długą nieobecność. Ech, ta wena :/ No, ale tak jak sobie postanowiłam: wzięłam się w garść i napisałam :) Planowałam napisać ciut dłuższy rozdział, ale nie wyszło ;c Trudno... ;>
Po drugie: Mam do Was małą prośbę... Jeśli możecie, ''reklamujcie'' i mówcie o tym blogu swoim znajomym, oczywiście jeśli to nie byłby problem. Na pewno się odwdzięczę :)
I po trzecie: Bardzo Was proszę o komentarze c:
A jak tam Wasze wakacje? ;D Byliście już gdzieś? A może planujecie jakąś wyprawę? :)
To... jeszcze raz proszę o komentarze i...
Do zobaczyska ^.^

Ciasteczkowa ;*

środa, 16 lipca 2014

Liebster Award c;

Dziękuję za nominację twórczyni bloga http://zyj-tylko-chwila.blogspot.com/ do Liebster Award :)
,,Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za "dobrze wykonywaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechniania. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na jedenaście pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz jedenaście osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im jedenaście pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.''

Pytania zadane przez Śnieżynkę:

1. Co cię najbardziej irytuje?
Hmm... Chyba to, kiedy rozmawiam z kimś, kogo nie mogę zrozumieć, proszę o wyraźne mówienie, a ten ktoś mówi jeszcze bardziej niezrozumiale xD
2. Czego się boisz?
Boję się strasznych historii opowiadanych w ciemności... 
3. Jak sobie wyobrażasz siebie za 10 lat?
Myślę, że... Byłabym na pewno bardziej pracowita ;) Uczęszczałabym lub miałabym już skończone wymarzone studia. Miałabym pracę - na pełen etat albo tylko dorywczą. Jeśli chodzi jeszcze o charakter, to sądzę, że starałabym się nad sobą pracować, i to porządnie. No i... próbowałabym spełniać swoje marzenia :)
4. Jaki chcesz mieć zawód w przyszłości?
Najbardziej marzę o karierze kucharza c:
5. Który kraj podobał Ci się najbardziej w Eurowizji? (oprócz Polski)
Jestem pomiędzy Grecją a Francją ^.^
6. Komu kibicowałaś na mundialu 2014?
Nie mogę za dużo powiedzieć o piłce, ponieważ nie oglądam meczy ;) Zawsze, kiedy moja przyjaciółka opowiada mi o piłce i każe kibicować tej drużynie, na którą i ona głosuje, robię to :D Tak więc w finale mundialu ''kibicowałam'' Argentynie ;>
7. Odnalazłaś już swoją drugą połówkę?
Powiem tylko tyle, że jestem w kimś zakochana :3
8. Gdybyś mogła wybrać tylko jeden guzik decydujący o twoim życiu: przewiń, zacznij od nowa, zakończ. Który guzik byś wybrała?  I dlaczego?
Myślę, że ,,zacznij od nowa''. Dlaczego? Dlatego, że chciałabym jeszcze raz przeżyć niektóre piękne chwile, a przede wszystkim na pewno postarałabym się nie zrobić pewnych głupich rzeczy, których szczerze żałuję i zrobić to, czego nie zrobiłam. Jestem ciekawa, jak wtedy potoczyłoby się moje życie...
9. Który sport uprawiasz najczęściej?
Nie jestem zwolenniczką sportu i myślę, że nigdy nie będę :D No i tak ogólnie to... nie uprawiam sportu ;> Ale ostatnio zaczęłam uprawiać pewnego rodzaju gimnastykę :3
10. Jaką magiczną moc chciałabyś posiadać?
Chciałabym umieć czytać komuś w myślach. Dosłownie. To znaczy, wiedzieć, co kto myśli ;)
11. Gdybyś miała możliwość założenia fundacji, czym by się ona zajmowała?
Myślę, że moja fundacja zajmowałaby się spełnianiem marzeń chorych dzieci i młodzieży z ubogich krajów oraz rozwijaniem zainteresowań także dzieci i młodzieży z tamtych rejonów świata.

Nominuję blogi:

http://i-met-you.blogspot.com/2014/06/7.html
http://one-4-you.blogspot.com/
http://trafilam-do-zlego-swiata.blogspot.com/
http://elizatakesphotoss.blogspot.com/
http://moj-wlasny-aniol.blogspot.com/
http://peoplebirds.blogspot.com/
http://mr-darkness-fanfiction-hazz.blogspot.com/
http://imaginy-o-5-seconds-of-summer.blogspot.com/
http://showmeloveee.blogspot.com/
http://followyourheart-ff.blogspot.com/
http://dirty-secrets-fanficton.blogspot.com/


Moje pytania:
1. Jaki jest Twój ulubiony rodzaj muzyki?
2. Gdybyś musiała, wybrałabyś okulary czy soczewki kontaktowe?
3. Gdybyś miała wybierać: liceum czy technikum, co byś wybrała i dlaczego? Jeśli już uczęszczasz lub uczęszczałaś, czy zmieniłabyś wybór?
4. Wolisz odpoczynek bierny czy czynny?
5. Jesteś bardziej duszą towarzystwa czy raczej samotnikiem?
6. Czy chciałabyś się cofnąć w czasie? Jeśli tak, to do którego momentu Twojego życia i dlaczego?
7. Wolałabyś być w związku z osobą, którą kochasz, czy z osobą, która kocha Ciebie?
8. Niedługo są urodziny Twojej najlepszej przyjaciółki i obiecałaś jej, że przyjdziesz. Zaraz później dowiadujesz się, że Twoi rodzice zabierają Cię na Twoje wymarzone wakacje (właśnie w ten sam dzień, kiedy są urodziny Twojej przyjaciółki) i już mają bilety. Co robisz: odwołujesz wyjazd na wakacje czy ważne spotkanie z przyjaciółką?
9. Gdybyś zauważyła, że jakiś przestępca i Twój ukochany pies zaraz spadną z urwiska, a miałabyś możliwość uratować tylko jedną osobę, czyje życie byś wybrała?
10. Bardziej odnajdujesz się w świetle dnia czy w mroku nocy?
11. Spotykasz się z taką sytuacją: idziesz sobie spokojnie ulicą i nagle zaczepia Cię grupa ludzi. Proponuje ci spełnienie Twoich wszystkich marzeń w zamian za wykonanie pięciu przestępstw. Co robisz: przyjmujesz propozycję czy sama decydujesz o swoich marzeniach?

niedziela, 13 lipca 2014

Rozdział 3

Następnego dnia udałam się do dyrektorki naszej szkoły.
   -Proszę pani. Wczoraj podszedł do mnie pewien mężczyzna i kazał mi podpisać dokument.
   -Naprawdę? Nic mi o tym nie wiadomo.
   -Tak, naprawdę! Więc... mówi pani, że nic o tym nie wie?
   -Nie wiem, ale może porozmawiaj z rodzicami.
   -Dobrze. Dziękuję i przepraszam. Do widzenia. – wyszłam z gabinetu.
Hmm… Nikt nie wie o co chodzi… I ja też nie! W dodatku nie mam nawet pojęcia co to było! A może to po prostu jakaś pomyłka… Tak, na pewno ktoś się pomylił. Na razie dam sobie z tym spokój. Wkrótce na pewno to wszystko samo się wyjaśni.
Wróciłam do domu. Nikomu nie mówiłam o sprawie z ,,Czarnym Facetem''. Pobiegłam do mojego pokoju i od razu włączyłam laptop. Wyjęłam z kieszeni spodni małą karteczkę, po czym wpisałam w Google adres strony internetowej, na której miały pojawić się wyniki egzaminów. Wpisałam wszystko, tak jak powinno być i kliknęłąm przycisk ,,Logowanie''. Z niecierpiwością czekałam, aż w pełni ukarze się obraz. Po kilku sekundach już wiedziałam. Zadania językowe - nawet dobrze, przyrodnicze - nieźle, matematyczne - no, mogło być o wiele lepiej, historyczne i WOS - średnio... ale nie najgorzej. Tak, jak przypuszczałam, mogło być lepiej, ale nie jest źle - powtarzałam sobiew myślach.



2 miesiące później…

Wstałam z łóżka, wzięłam zimny prysznic, ubrałam się i uczesałam. Następnie zjadłam lekkie śniadanie i wybiegłam z domu.
   -Gotowa? – spytała czekająca na mnie Klara.
   -Gotowa. – skinęłam głową.
Szybkim krokiem ruszyłyśmy w stronę szkoły. Tam na nas czekała zniecierpliwiona Zuza.
   -Prędko! Już się zaczyna. – poganiała dziewczyna.
Weszłyśmy do sali udekorowanej kolorowymi wstążkami i napisami „Koniec roku szkolnego!”, „Witajcie wakacje!” i innymi w tym stylu. Niedługo później po naszym wejściu jakiś nauczyciel uciszył wszystkich i rozpoczęła się akademia. Na początku pierwsze i drugie klasy recytowały wiersze, a chór śpiewał piosenki. Potem przyszła nasza kolej – kolej trzecioklasistów. Najpierw wyszło kółko teatralne, które zaprezentowało w wielkim skrócie ”jak dobrze bawili się” w tej szkole (po apelu wszyscy krzyczeli „Koniec szkoły!” na całe gardło), a potem przedstawiali krótkie scenki satyryczne. Następnie przyszedł czas na solówki. Niektóre piosenki wydawały mi się bardziej odpowiednie na koniec klasy szóstej szkoły podstawowej, ale i tak wszyscy płakali. W końcu przyszła wyczekiwana przez wszystkich chwila: rozdanie nagród za najwyższe średnie. Powiem szczerze, że w tym roku nauczyciele chcieli chyba nas zdenerwować. W ogóle nie mówili, jakie oceny nam wypadają. Kazali tylko poprawiać wszystkie złe stopnie. Ja bardzo starałam się wszystko opanować, ale nie wiem jak mi wyszło…
Na początku dyrektorka wyczytała pierwsze miejsce. Później drugie...
   -Nie ma szans… - szepnęłam do przyjaciółki.
   -Nic nie mów…!
...i trzecie.
W końcu zabrzmiał donośny głos:
   -A trzecie miejsce zajmuje... - chwila ciszy - Sylwia Kubicka!
   -Mówiłam! Haha! I co? – zaśmiała się Klara.
   -Ja??? Ja? Nie możliwe! - nie dowierzałam, a zarazem cieszyłam się jak głupia.
Byłam strasznie oszołomiona! Tak, racja, czasem pomyślałam sobie, że fajnie by było być w tej pierwszej trójce, ale nigdy nie spodziewałabym się, że to się spełni!
Podeszłam do dyrektorki, która pogratulowała mi, uściskała i wręczyła dyplom i czek o wartości tysiąca złotych! Nasza zwycięska trójka ustawiła się na środku sceny. Od razu zaczęły błyskać flesze aparatów i słychać było głośne bicie braw. Wróciłam na miejsce, gdy nagle podbiegło do mnie około dwudziestu osób i zaczęło gratulować i ściskać moje dłonie. A ja nadal nie wierzyłam, że to nie sen!
Wróciłam do domu. Zastałam tam całą rodzinę w komplecie. Chciałam nabrać rodziców i Przemka, więc zrobiłam smutną minę.
   -Cześć. – przywitał się brat – I co? Masz tą swoją ”nagrodę Nobla”?
   -A jak myślisz? – odpowiedziałam ponuro.
   -Nie? – dopytywał się dwudziestolatek.
   -Nie zgadłeś! – zmieniłam wyraz twarzy na wesoły i wyciągnęłam czek oraz dyplom jako dowód.
   -Wow!
   -No to gratulacje! – mama podeszła do mnie i ucałowała w policzek.
   -Trzecie miejsce! No brawo! Jestem z ciebie dumny. – pochwalił mnie tata i zaraz potem przytulił.
Nagle w objęciach ojca zadzwonił mój telefon.
   -Przepraszam, odbiorę. – wyszłam.
Zadzwoniła Klara. Zaproponowała mi zakupy, a później wypad na jakąś dyskotekę. Spytałam się rodziców o zgodę – spojrzeli na siebie i skinęli głowami w moją stronę, co znaczyło tak. Wbiegłam po schodach do mojego pokoju, przebrałam się, wrzuciłam trochę pieniędzy do torebki i usiadłam na łóżku czekając. Po pięciu minutach przyszedł do mnie SMS: „Czekam przy drzwiach ;)”. Spojrzałam w lustro, aby sprawdzić uczesanie i zeszłam na dół.
Włóczyłyśmy się z Klarą po uliczkach rozmawiając o naszych planach na wakacje. Zaraz potem weszłyśmy do galerii. Początkowo oglądałyśmy sklepy z biżuterią, butami i torebkami. W końcu zabrałyśmy się za szukanie strojów na ten wieczór. Przymierzałyśmy mnóstwo sukienek, ale żadne nam nie odpowiadały. Kiedy weszłyśmy do ostatniego butiku byłyśmy trochę zmęczone. Przeglądałyśmy różne kreacje, aż znalazłyśmy to, co nam odpowiadało. Klara pierwsza założyła strój, a później ja. Przyznam, że obie wyglądałyśmy ślicznie, chociaż różniłyśmy się jak ogień i woda.
Po zakupach wstąpiłyśmy do małej kawiarni na ciastko. Mogłyśmy nareszcie trochę odpocząć od chodzenia po tych wszystkich sklepach. Pogadałyśmy trochę i pośmiałyśmy się, a potem wróciłyśmy do mnie, aby przebrać się i uczesać. Klara chciała, żebym to ja ją uczesała. Zrobiłam jej delikatne fale, a sobie zrobiłam ,,wodospad”. Po wszystkich przygotowaniach ruszyłyśmy w drogę.
Niedługo później byłyśmy przed klubem. Głośną muzykę słychać było już z daleka, a że już się ściemniało, kolorowe światła wyglądały super! Można by powiedzieć, że zachęcały do tańca. Ale nie mnie. Nie miałam zamiaru tańczyć. Wolę posiedzieć i posłuchać muzyki.
Weszłyśmy do budynku. Było bardzo tłoczno, więc przepychałyśmy się na wszystkie strony, aby dostać się do pustego miejsca przy ladzie. Usiadłyśmy. W tym samym czasie barman wycierał szklanki.
   -Ej, Sylwia! Zobacz jaki przystojniak! – powiedziała do mnie przyjaciółka wskazując głową na mężczyznę wycierającego naczynia.
   -Hm… Naprawdę? – przyglądałam się facetowi.
   -Oj, ty się nie znasz! – odpowiedziała ze śmiechem szesnastolatka – idę potańczyć, nareszcie jakaś sensowna nuta. Idziesz ze mną?
   -Nie, wolę posiedzieć. – uśmiechnęłam się.
   -Jak chcesz.
   -Będę tutaj cały czas! – z pośpiechem krzyknęłam dziewczynie, ale ona już chyba tego nie słyszała, ponieważ pobiegła w stronę parkietu tanecznym krokiem.
Przez kilka minut patrzyłam się na Klarę. Tańczyła nawet, nawet. Szkoda tylko, że nie lubię takiego dyskotekowego tańca. Bardziej odpowiadają mi tańce towarzyskie, ale tutaj takich nie tańczą…
   -Poproszę colę! – zawołałam do barmana. Ten nalał napój do wysokiej szklanki, wetknął do naczynia czerwoną słomkę i podał mi.
   -Proszę. – popatrzył się na mnie.
   -Dzięki… - odpowiedziałam trochę speszona.
   -Tamta dziewczyna w czarnej sukience to twoja koleżanka? – zapytał facet pokazując na Klarę.
   -Przyjaciółka – poprawiłam – a czemu pan pyta?
   -Przyjaciółka… - powiedział zdziwiony – To trochę dziwne… Ona taka - skinął głową na tańczącą brunetkę - a ty…
   -Tak, wiem. Ogień i woda. Czasami sama się zastanawiam jak to możliwe… Ale cieszę się, że ją mam. – uśmiechnęłam się.
Barman odwdzięczył mój uśmiech, a ja zaczęłam pić zimny napój. Nagle usiadł obok mnie naprawdę przystojny, wysoki chłopak, najwyraźniej zmęczony. Krzyknął, aby podano mu coś do picia. W trakcie czekania szatyn popatrzył na mnie spod oka. Zarumieniłam się i nie potrafiłam tego zahamować! Delikatnie opuściłam głowę i próbowałam spojrzeć na niego tak, żeby On tego niezauważył. Nie byłam pewna, czy mi się udało. W pewnym momencie Chłopak dostał wodę, wziął kilka dużych łyków, odsunął pustą szklankę i wrócił na parkiet. Na Jego miejsce usiadła Klara, spojrzała w tył za Tajemniczym i natychmiast zaczęła zasypywać mnie pytaniami: ,,Kto to był? Znasz go? Co on się tak na ciebie patrzył? Spodobałaś mu się? A tobie wpadł w oko?'' i jeszcze milionami innych.
-No dlaczego nic nie mówisz?! - denerwowała się dociekliwa brunetka.
-Oj przestań! Jakiś chłopak usiadł obok i ty od razu myślisz, że mu się spodobałam. Tylko tu jest wolne, więc co miał zrobić? - próbowałam się uwolnić od odpowiadania na te męczące pytania.
-No dobra, jak chcesz. Ja wiem swoje. Ale i tak go znajdę, zobaczysz! - uśmiechnęła się pod nosem szesnastolatka - Dobra, lecę. Nie skusisz się?
-Nie, dzięki.
-Proszę... - Klara zrobiła swoje słynne ,,maślane oczy''.
-No dobra, niech już ci będzie! - zaśmiałam się.
Ruszyłyśmy w stronę serca dyskoteki i zaczęłyśmy tańczyć w rytm muzyki. Moim zdaniem nie umiałam tańczyć tego, co inni, i chyba mi nie wychodziło. A moja przyjaciółka skakała i wymachiwała ramionami w górę, co nawet nieźle wyglądało. Rozglądałam się po sali, kiedy nagle... doszedł do mnie wzrok Tego chłopaka. Poraz kolejny zarumieniłam się. Co się ze mną dzieje!? Kiedy skończyła się piosenka wróciłam na swoje krzesło i odetchnęłam. Wyjęłam z torebki komórkę i wysłałam SMS'a do Zuzy. Ta od razu odpisała i tak zaczęłyśmy nasze sms'owanie. Siedziałam tak przed telefonem jeszcze pewnie z dobrych dwadzieścia minut. Nagle spojrzałam na zegarek. Było wpół do dziesiątej. Przywołałam Klarę ręką i oznajmiłam jej, że już wychodzę.
-Idę z tobą. - oznajmiła moja przyjaciółka chwytając swoją torebkę.
Chodziłyśmy wąskimi uliczkami przed siebie. Było już dość ciemno. Mrok rozświetlały tylko wysokie przyuliczne lampy. W niektórych miejscach można było zauważyć niewielkie kałuże. Nagle Klara poślizgnęła się na jednej z nich i upadła na ziemię! Wystraszona przykucnęłam obok niej i zapytałam:
-Nic ci nie jest?
-Nie, nie... - szesnastolatka usiłowała podnieść - Ała!
-A jednak... Czekaj, pomogę ci. - Złapałam dziewczynę za plecy i podciągnęłam do góry.
Klara powoli z moją pomocą jakoś ustała na nogi. A raczej na jedną nogę, ponieważ druga ją bardzo bolała. Szesnastolatka zarzuciła ramię na mój kark i wolnym krokiem ruszyłyśmy w przód.
-Daleko jeszcze? - spytała brunetka po kilku minutach.
-Już za rogiem jest moja ulica.
Skręciłyśmy i obie ujrzałyśmy mój dom. Na miejscu zapukałam do drzwi. Otworzył Przemek.
-Co się stało?
-Klara się przewróciła i coś jej się stało chyba w kostkę.
-Chodźcie - brat przesunął się i nareszcie pozwolił nam wejść do środka.
Chłopak odsunął mnie dłonią od Klary, a sam wziął ją na ręce i delikatnie położył na kanapie w salonie. Podszedł do szuflady w regale i zaczął czegoś szukać. Po chwili wyjął bandarz i nożyczki. Wrócił do nas, przykucnął obok mojej przyjaciółki i zdjął jej but. Obejrzał nogę i zabandarzował ją. Klarze najwyraźniej się to bradzo podobało.
-Gotowe. Noga jak nowa! No... prawie. - zaśmiał się dwudziestolatek, a za nim brunetka.
Dziewczyna lekko zarumieniła się i chyba miała zamiar coś odpowiedzieć, ale ja byłam szybsza.
-Może odwieź już Klarę do domu, na pewno jest zmęczona. - poganiałam brata, bo już dłużej nie mogłam patrzeć jak podlizuje się mojej przyjaciółce.
Oboje spojrzeli na siebie. W końcu brat wziął szesnastolatkę na ręce i wyszedł z nią na dwór. Otworzyłam im drzwi do auta Przemka, a on usadowił wygodnie moją przyjaciółkę na fotelu samochodu. Usiadłam obok Klary, a chłopak za kierownicą. Podczas tych dziesięciu minut spędzonych w pojeździe wydawało mi się, że dwudziestoletni szatyn popisywał się przed brunetką i chciał się jej przypodobać. A ona na to wszystko po prostu chichotała. Dobrze, że jesteśmy już pod jej domem... - pomyślałam. Wysiedliśmy. Ja otwarłam drzwi, a Przemek wyjął Klarę. Nagle z mieszkania z prędkością światła wyleciała mama Klary.
-Dobry wieczór. Przywiozłem pani córkę. - powiedział chłopak pokazując na szesnastolatkę w ramionach.
-Ojeju! Co się stało?
-Nic wielkiego. Klara chyba skręciła sobie kostkę. - odpowiedziałam.
-No dobrze. Dziękuję wam. - powiedziała rodzicielka mojej przyjaciółki - Choć, Klara.
-Do widzenia! - krzyknęłam i skinęłam na Klarę głową.
Wróciliśmy do auta. Usiadłam na przodzie przy ,,kochanym braciszku''. Przynajmniej przede mną się nie popisywał.
-To twoja przyjaciółka...? Klara, tak? - zapytał dwudziestolatek.
-No tak... Czemu pytasz?
-A nic, nic. Klara, Klara... - powtarzał sobie pod nosem chłopak.
Mam nadzieję, że oni się sobie nie spodobali... Bo jeżeli tak, to... Ja zdecydowanie dziękuję!


^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Hejo ^.^ A oto i trzeci rozdział ;> Mam nadzieję, że się Wam podoba :D I przepraszam za błedy, jeśli są ;)
Tak jak na pewno zuważyliście, ten rozdział napisałam trochę dłuższy niż poprzednie ;)
Kolejny powinien pojawić się trochę później. Postaram się napisać o tym w zakładce Ogłoszenia.
No to komentujcie, bo będę potrzebowała trochę więcej weny ;3
Do następnego :)
Ciasteczkowa ;*