sobota, 6 września 2014

Rozdział 6

Nowa wiadomość!
Od: Klara
Ech... Ostatni tydzień wakacji czas zacząć, co? 
Jak tam przygotowania do szkoły? Masz już wszystkie książki? ;) I ogólnie - rzeczy? :D
Odpowiedz:
No niestety... ;<
Książki już mam c; I raczej to wszystko, co najpotrzebniejsze też już mam ;D 
A co u Ciebie? ;p

Właśnie pisałam z Klarą SMSy, gdy nagle padło pytanie zadane przeze mnie: ,,Podoba Ci się Przemek?''. Kurwa! Co mi odbiło?! Chyba to, że przypomniała mi się skręcona kostka mojej przyjaciółki. Jestem głupia!

Nowa wiadomość!
Od: Klara
Eee... Hahaha xD NIE :D Co ci odbiło? ;D
Pewnie przypomniała Ci się moja noga, co? Tak... to było dziwne... 
Ale moja odpowiedź to: nie ;)
Może pogadaj z Przemkiem?

Uff... Jaka ulga! Ale sekundę! Tak w ogóle to dlaczego ja nie chcę, żeby oni byli razem? Pf, jestem głupia!
Zakończyłam rozmowę z szesnastolatką. Wstałam i podreptałam do pokoju mojego starszego brata. Zapukałam.
-Kto co chce?!
-Sylwek chce pogadać!
Drzwi się otworzyły. Przede mną stał dwudziestolatek. Wśliznęłam się do jego pokoju i wygodnie rozłożyłam na pufie. Na podłodze zauważyłam otwartą książkę. Rozejrzałam się. A on jeszcze nie sprzątnął tych swoich gratów! To znaczy zabawek. Ech, faceci nigdy nie wydorośleją...
-Słuchaj... - podniosłam się i usiadłam po turecku - Jest pytanie. Czy...
-No?
-Czy... - nie mogłam tego z siebie wydusić - Czy... tobie... em... Czy tobie...
-No?!
-Okey - wyciągając się odetchnęłam głęboko - Czy tobie... Czy tobie tobie podoba się Klara? - spojrzałam pytająco na mężczyznę.
-Klara? Kto to?
-Proszę cię... Nie rób z siebie większego idioty. I tak nim jesteś - rzuciłam piorunującym spojrzeniem, a zarazem uśmiechnęłam się lekko.
-No serio! Czekaj... To ta twoja przyjaciółeczka, którą przywlokłaś tu ze skręconą nogą?
-Aha... - przytaknęłam.
-Hahahahahahahahahahahahahaha! - dwudziestolatek dostał ataku śmiechu - Hahaha, nie... - odpowiedział próbując zatrzymać śmiech - Co ci odbiło?!
No tak. Skoro wszyscy mi to powtarzają, to znaczy, że jednak coś mi odbiło!
-To ona tak się na mnie gapiła. Ja tylko wykonywałem to, co jaśnie pani mi rozkazała - student wyprostował się, poczochrał mi włosy i zaśmiał się.
-No dobra, dzięki. Czytaj te swoje nie wiadomo co - wskazałam głową na książkę, uśmiechnęłam się i wyszłam.
tydzień później...

DRYŃ, DRYŃ, DRYŃ! DRYŃ, DRYŃ, DRYŃ!
Ugh! Która godzina...? Ech, co?! 6:30?! Przeciągnęłam się i chwyciłam budzik, aby go wyłączyć. Uderzyłam w zegar, ale nie w to miejsce gdzie trzeba. Opadłam na poduszkę i nakryłam się kołdrą po sam czubek nosa.
DRYŃ, DRYŃ, DRYŃ! DRYŃ, DRY...
-Ugh...!!!
Znowu walnęłam ręką w budzik tak mocno, że przestał dzwonić. Ale również tak mocno, że rozbolała mnie dłoń. I to jeszcze prawa! Tia... No dobra, mus to mus... Trzeba wstawać. Podniosłam się, ustawiłam stopy na podłodze, podciągnęłam się i już byłam na nogach! Spojrzałam w lustro. OMG! Aż strach na mnie patrzeć! Trzeba coś z tym zrobić. Wyszperałam z szafy pierwsze lepsze ciuchy i poszłam do łazienki. Nacisnęłam klamkę od drzwi. Zamknięte?!
-Przemek! Wychodź natychmiast!
-Nic nie słyszę! To przez tą wodę!
-To ją zakręć, gamoniu!
I tak rozpoczęła się piętnastominutowa kłótnia rodzeństwa, które walczy o swoje pięć minut, em, przepraszam, o pół godziny w toalecie. No... może pół godziny - nie, ale piętnaście minut na pewno!
W końcu znudzona usłyszałam dźwięk otwierania zamka od drzwi. Na reszcie Przemo wyszedł. Chłopak pokazał mi język i zaśmiał się głośno. A ja zaczęłam go uderzać wszędzie gdzie się tylko dało - po głowie, karku, plecach, brzuchu, nogach i ramionach. Później chłopak zamknął się w swoim pokoju, więc nie było możliwości dalszego okładania się pięściami. A szkoda... Weszłam to łazienki.
Zamknęłam się, a tu nagle... O fuuuu!!! Szybko jak tylko się dało wyszłam z pomieszczenia i kilka razy walnęłam z całej paki w drzwi do pokoju studenta.
-Ty flejtuchu! Żulu! Nieokrzesany zwierzęciu! Śmierdzielu! Matole! W krzaki było iść, a nie!
Zza drewnianego wejścia słyszałam tylko głupi śmiech. Ugh! Kopnęłam drzwi i odeszłam. Ponownie weszłam do łazienki (gdzie cuchnęło okropnie!), tym razem z zatkanym nosem. Szybko otworzyłam okno i wybiegłam z ubikacji. Fuj! Ubrałam się już w swoim pokoju.
Zeszłam na dół. 
-Dzień dobry!
Otworzyłam lodówkę. Wyciągnęłam z niej masło, wędlinę, ser, jajko i szczypiorek. Z chlebaka wyjęłam dwie świeże bułeczki. Zrobiłam sobie kanapkę. Drugą bułkę posmarowałam masłem. Do małego garnuszka wlałam trochę wody. Kiedy zaczęła się gotować wrzuciłam do niej jajko. Hmm... na twardo czy miękko? Na miękko! Wkrótce wyjęłam jajo na papier i suche ułożyłam w kieliszku. Chwyciłam łyżkę, gotowe jedzonko i zasiadłam przy stole. Śniadanie gotowe!
Skończyłam. Spojrzałam na zegar. Co?! Już wpół do ósmej?! Szybko wstawiłam brudne naczynia do zmywarki i pobiegłam schodami do góry. Nagle przypomniała mi się reklama Nutelli. Ha!  ,,Co?! Już wpół do ósmej?!'' i ta muzyczka. Tu tu tu, tu tu tu tu-tu tu! Ale nie pora teraz na Nutellę! Trzeba jakoś ogarnąć twarz! Uchyliłam drzwi do łazienki. Tylko nie za dużo! To mogłoby się źle skończyć... Wystawiłam nos i powąchałam. Nie było aż tak źle! Chyba... Weszłam do środka. Nieruchomo pociągnęłam nosem. Jeszcze trochę śmierdzi, ale da się żyć. Na pewno jest o wiele lepiej niż wcześniej! Ugh, ten Przemek! Chwyciłam szczotkę i rozczesałam włosy. Złapałam frotkę i związałam nią moje długie włosiska w wysoki  kok. Umyłam twarz, spojrzałam w lustro i zaczęłam czegoś szukać. Tylko czego? A, no tak! Tonik! Mam! Nałożyłam na policzki trochę płynu. Następnie zrobiłam sobie lekki makijaż. Na koniec zwilżyłam usta pomadką. Spoglądając w lustro, poprawiłam sobie włosy.
-Okey. Będzie git.
Wyszłam z łazienki. Oby...
***
Szłam korytarzem pełnym ludzi. Oglądałam praktycznie wszystkie twarze, ale nigdzie nie widziałam chociaż jednej znajomej. Wydawało mi się, że każdy na mnie patrzy, śmieje i szydzi. Ale czemu? Wszyscy gadali, rozmawiali, mieli z kim wymienić zdanie, a ja? Ja tylko idę. Sama. Bez nikogo. A dlaczego? Bo oczywiście jakiś kretyn kazał mi podpisał karteczkę! Zapowiada się super dzionek! Zadzwonił dzwonek. Weszłam do prawie zapełnionej klasy, znalazłam sobie wolne miejsce (tak się właśnie złożyło, że była to pierwsza ławka) i usiadłam. Zaczęłam się rozglądać. Ech... Nikogo, kogo mogłabym znać. Czekaj, czekaj, czekaj! Chwileczkę... No nie! Czy to jest ten chłopak, który gapił się na mnie na dyskotece, wtedy kiedy Klara zwichnęła nogę? Nie możliwe... 
W pewnym usłyszałam jakieś dziwne dźwięki i śmiechy innych dziewczyn. Nagle uświadomiłam sobie, że od dłuższego czasu lampię się na tego chłopaka bez opamiętania...! Tia... Na dobre rozpoczęcie roku szkolnego superplotka: ,,Sylwia gapi się na mega przystojnego i popularnego! Najwyraźniej zakochana... A co na to nasz...''
-Adam.
Podniosłam głowę. Przez chwilę przestałam myśleć.  Przestałam oddychać. Przestałam żyć. Wiedziałam tylko to, że czułam jakieś dziwne mrowienie w brzuchu i to, że nade mną stał... Adam. Adam...
-Cześć. Jestem Adam - powtórzył nieziemski chłopak - A ty?
-Ja? Ja... - nie mogłam z siebie wykrztusić ani słowa! Co jest? No Sylwia, odezwij się! Nie rób z siebie ciapy! - Ja... Ja jestem... Sylwia. Tak, Sylwia - uśmiechnęłam się lekko, aby poprawić nastrój.
-Sylwia. Ładne imię - mruknął - Wiesz... Albo mi się wydaje, albo skądś cię znam...
-Ja też... - palnęłam. Super! Hura ja!
-Haha - zaśmiał się Adam - Hm... Masz jakieś plany na przerwę obiadową? Jesteś z kimś umówiona?
Nie zdążyłam odpowiedzieć. Jakaś laska wpadła przede mnie i zaczęła słodzić do Adama.
-No heeej, Adaam. Co tam u ciebie? Tęskniłeś za mną?
-Nie. Em... Ty chyba nie wiesz, co to mundurek szkolny, co? - spojrzał na nią.
-A co? Podobam ci się? Ładnie się dziś ubrałam, prawda?
-Słuchaj! Odpierdziel się ode mnie, okey?!
-A co? Wolisz te chychło? - wskazała na mnie.
-O nie! Wypraszam to sobie! - wstałam i spojrzałam jej prosto w twarz.
- Proszę o spokój!
Nawet nie zauważyliśmy, kiedy wszedł nauczyciel. Ups... Coś tam pogderał i skończył. Nasza trójka usiadła na swoje miejsca i rozpoczęła się lekcja. Szczerze powiem, że nie za bardzo interesowałam się zajęciami. Wtedy, kiedy tylko mogłam, spoglądałam ukradkiem na Adama. I za każdym razem czułam to dziwne uczucie w brzuchu. Co to? Niestrawność to nie jest na pewno...
Sekundkę...! Chyba słyszę, jak ktoś woła moje imię...
-Sylwia! Sylwia, moja panno!
No tak... Na dobry początek pierwszego dnia uwaga od nauczyciela. I mój image jest już wyrobiony!
-Sylwia, co ty wyprawiasz?! Powiedz nam teraz wszystkim, o czym właśnie rozmawialiśmy?
O kurde... Wymyśl coś, wymyśl!
-Przepraszam, panie psorze. Ja tylko... Ja... Ja myślałam jaką pierwszą pracę domową może nam pan zadać - uśmiechnęłam się ''szczerze''.
-No, wydaje mi się, że dziś odrobisz ją po lekcjach w kozie.
-Tak, panie psorze...
Fajnie... 
Dzwonek. Nareszcie! Spakowałam się jak najszybciej. Chciałam wyjść pierwsza i przy drzwiach złapać na chwilę Adama. Niestety... Wyszłam ostatnia. Ech...
Kroczyłam długim korytarzem, szukając wolnego kąta. Może bardziej chodziło mi o parapet. Wszystko wydawało się teraz takie szare... Nie umiałam myśleć o niczym innym, tylko o Nim. W głowie siedział tylko On. Zielone marzenia i ciemna rzeczywistość. A jeszcze zaczęło padać! Wspaniały nastrój! Znalazłam wolny cichy zakątek na samych końcu korytarza. I dobrze. Może przynajmniej nikt nie będzie mnie zaczepiał.
-Sylwia! O ile tak się nazywasz. Słyszysz, jak do ciebie mówię?!
Oho, już sobie spokojnie posiedziałam... Znowu ta natrętna mucha.
-No hej, skarbie! - objęła mnie wzrokiem - Słuchaj. Jeśli myślisz, że masz szansę u mojego chłopaka, to się mylisz! W czym ty jesteś, przepraszam lepsza ode mnie, co? No spójrz, spójrz na siebie! Poza tym, co tu dużo gadać, jesteś zerem! I pamiętaj, że jeśli tylko zbliżysz się do mojego Adama, to pożałujesz! I jeszcze jedno...
-Odczep się od niej, okey?! - odezwała się jakaś dziewczyna stojąca za paniusią. Albo mi się wydaje, albo ona mnie kryje...
-Ha! Odezwała się!
-Wypierdalaj stąd, idiotko!
-Haha! Uważaj, już pędzę.
-Już! - krzyknęła ostrzejszym tonem nieznajoma.
Wielka pani wypięła tylko język i odeszła machając tym swoim ogromnym tyłkiem.
-Dziękuję.
-Nie ma sprawy - mruknęła przyjacielsko dziewczyna - Ona zawsze atakuje takich jak ty. Ale nie ma się czym przejmować. Jestem Agata.
-Sylwia - podałam brunetce rękę i zeskoczyłam na podłogę - Takich jak ja?
-Nieśmiałych - uśmiechnęła się Agata - Widzę, że czujesz się nieswojo. Jak chcesz, to mogę cię oprowadzić. Trochę już poznałam tą szkołę, chociaż też jestem tu pierwszakiem. 
-Dzięki, ale to może innym razem.
-Okey, nie ma sprawy - dziewczyna puściła mi oczko - Co ty na to, żebyśmy trzymały się razem?
-Chętnie. Będzie mi bardzo miło - uśmiechnęłam się przyjacielsko - Skoro już poznałyśmy się w taki sposób, to szkoda by się było rozdzielać, co nie?
-Haha, tak - zaśmiała się miło brunetka - Może zjemy dziś razem lunch?
-Okey, super - odpowiedziałam.
-Dobra, to widzimy się niedługo - powiedziała Agata, w tym samym momencie, kiedy zabrzmiał dzwonek.
***
-Więc mówisz, że chodziłaś z Kamilą zawsze do jednej szkoły?
Na przerwie obiadowej gadałam z nowo poznaną Agatą trochę bliżej cywilizacji niż na końcu ciemnego korytarza. Wiele się od niej dowiedziałam. A konkretnie to, że... Agata zna się z Kamilą praktycznie od zawsze. Razem chodziły już do podstawówki. Do piątej klasy były nawet dobrymi kupelami. Worono była wtedy całkiem sympatyczna. Ale w szóstej klasie coś się między nimi popsuło... Kamila stawała się wredna, egoistyczna i za bardzo pewna siebie. Dziewczyny coraz częściej się kłóciły. Po szkole podstawowej Grzelec miała nadzieję, że uwolniła się od Kamili. Daremnie. Ona zapisała się do tego samego gimnazjum, co Agata. Moja koleżanka do tej pory twierdzi, że zrobiła to tylko po to, żeby ją nękać. Tam Panienka stawała się coraz gorsza. Dokuczała wszystkim nieśmiałym i wrażliwym osóbkom, których spotkała na swojej drodze. Tak jest aż do teraz. 
Zapytałam też szesnastolatkę o Adama i Kamilę. No i dowiedziałam się. Po podstawówce chłopak przeprowadził się z rodziną do Gdańska. Tam zapisał się do gimnazjum. Tego samego co Agata i Ta Druga. W szkole Adam zakolegował się z dużą grupą swoich rówieśników. W drugiej czy trzeciej klasie nauczyciele zorganizowali obóz. Zawada razem ze swoimi kumplami oczywiście pojechali. Kamilka też się wybrała. Pewnego wieczoru chłopaki grali w butelkę. Wypadło na Adama. Pytanie czy zadanie? -Zadanie. Polegało ono na tym, żeby nastolatek podszedł do Kamili i powiedział jej, że jest fajna, ładna i że ją lubi lubi. No cóż, Zawada wolał wykonać zadanie, niż zjeść piankę do golenia i być oblanym wodą na oczach prawie całej szkoły - na takich właśnie zasadach grali. Chłopak poszedł do Worono, powiedział co miał powiedzieć, a ona go przytuliła i pocałowała. Adam najszybciej jak mógł wyrwał się z jej objęcia, powiedział, że to tylko gra w butelkę, i żeby dziewczyna nie brała tego na serio i uciekł. Kamila chyba nadal nie zrozumiała, że to była tylko głupia zabawa. A co gorsza - nadal męczy Adama tym incydentem.
Teraz już wszystko jasne...

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Cześć Wam! c:
Jak Wam mijają pierwsze dni szkoły? Na pewno już macie jej dość, mam rację? :D
Ale nareszcie przyszedł weekendzik i pora na chwilę odpoczynku ^.^
Ja w ramach wynagrodzenia za ciężką pracę w ciągu całego tygodnia wstawiam nowy rozdział :>
Miał on być dodany o dwa tygodnie później, ale! Co tam ;D
Gdyby coś to przepraszam za błędy ;p
A więc... Jak Wam się podoba? :)
OGŁOSZENIE
Ponieważ tydzień temu rozpoczął się rok szkolny, wiąże się z tym dużo pracy. Ja w tym roku będę jej miała o wiele więcej niż przedtem. Dlatego też rozdziały będę dodawać znacznie rzadziej. 
Jeśli będziecie mieli do mnie jakieś pytania związane z blogiem (do mnie i do bohaterów) możecie pisać do mnie na mój adres e-mail: kaziodobosz8@gmail.com . Na skrzynkę pocztową zaglądam regularnie i na pewno przeczytam i odpowiem na Wasze wiadomości :)
Jeżeli nie chce Wam się do mnie pisać, możecie po prostu zostawić pytanie w formie komentarza w zakładce Ogłoszenia i pytania. Zajrzę na pewno ;)
P.S
Jeśli możecie, zostawcie po sobie jakiś ślad w komentarzu pod tym rozdziałem :> Jestem ciekawa, ile osób czyta ten blog c;

Do następnego! <3
Ciasteczkowa ;*