-Spokojnie! Nie wszystko naraz! Te 21 było tak trudne… Moim zdaniem najpierw trzeba było znaleźć x i dodać do niego jego pierwiastek, a później… Dalej nie wiem… Wiesz przecież, że nie rozumiem matmy. A jeśli chodzi o tą biologię to… Wiesz co? Nie chcę teraz o tym rozmawiać. Opowiem ci może jutro. Na razie chcę tylko o tym zapomnieć. – odeszłam.
To było straszne! Chcę już wymazać z pamięci ten egzamin! Oblałam chyba całą matematykę, a na dodatek mam połowę zadań testowych źle… Dobrze, że to już koniec. No trudno, teraz trzeba czekać tylko na wyniki. A na razie wezmę się może za tą algebrę, bo kompletnie nic z niej nie rozumiem. Po za tym muszę jeszcze poprawić historię… Tak, pora wziąć się w garść! Klara na mnie liczy. Po za tym, pragnę zdobyć tą nagrodę. Teraz lepiej pójdę już do domu. Rodzice zaczną się niecierpliwić.
Wróciłam do budynku pomalowanego beżową farbą, gdzie zastałam mamę. Już przed wejściem wiedziałam, że musi coś gotować, ponieważ poczułam pyszny zapach rozpuszczonej czekolady.
-Cześć, mamo! – przywitałam się.
-Witaj, słonko! Jak było? Opowiedz coś. – dopytywała się moja rodzicielka.
-Przepraszam, ale jakoś nie mam nastroju...
-A nie zjesz może twoich ulubionych naleśników? Zrobiłam je specjalnie dla ciebie.
-Nie, dziękuję. Może później...
-Nie boisz się, że Przemek ci je zje?
-Odstaw mi je gdzieś. Nie jestem teraz głodna.
Kocham moją mamę! Jest taka dobra, że zrobiła specjalnie dla mnie coś, co może mnie pocieszyć. Jestem jej bardzo wdzięczna za to wszystko, ale na razie muszę się uspokoić po tym wszystkim. Głowa mnie boli. Chyba się zdrzemnę…
Weszłam do mojego pokoju na piętrze. Chwyciłam koc, położyłam się na łóżku i zaczęłam myśleć o czymś zupełnie innym. O czymś, co oderwie mnie od tego rzeczywistego świata.
Poczułam zimną dłoń na moim ramieniu, która mną potrząsała. Brr... Ocknęłam się. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Przemka.
-Hej, śpiąca królewno! Żyjesz jeszcze?
-Przemek? Co się stało? – przeciągałam się.
-Nic się nie stało. Śpisz i śpisz, a chciałbym cię zabrać na basen. Pamiętasz? Umówiliśmy się dzisiaj na pływalnię o 15:00. – złapał moją rękę.
-Co!? Jest już tak późno?
-Raczej tak.
-Miałam się położyć tylko na chwilę, a spałam…? - spojrzałam na brata.
-Dwie i pół godziny. – uśmiechnął się dwudziestolatek.
-Ech… No dobrze, zejdź na dół. Zaraz przyjdę.
-Okey, czekam. – uwolnił moją dłoń i puścił mi oczko.
Wstałam z łóżka, zajrzałam do szafy i zaczęłam w niej szperać. Wyjęłam strój kąpielowy, czepek, klapki, ręcznik i torbę, do której wszystko spakowałam. Z komody chwyciłam szczotkę do włosów i szybkim krokiem zeszłam po schodach. Przy stole siedzieli Przemek i tata, i rozmawiali o nowym motocyklu, który miał zamiar kupić mój brat, a mama na sofie czytała książkę.
-Hej, tato! – z uśmiechem przywitałam rodzica.
-Już minął zły humor? – zapytała czterdziestodwulatka.
-Jaki zły humor? – niedowierzałam.
-A, już nie ważne. – uśmiechnęła się kobieta i wróciła do literatury.
-To jak, idziemy? – spojrzałam na brata.
-Tak, tak, już. – Przemek wstał od stołu i skinął głową na tatę. Podszedł do mnie i odebrał mi torbę, którą trzymałam – Maszeruj do drzwi.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Cześć :) A więc... tak jak zapowiadałam pojawił się pierwszy rozdział :D Tak, wiem - krótki. Początkowe rozdziały będę nieco krótsze, ale postaram się pisać coraz i coraz dłuższe ;)
To może teraz z innej beczki ;D Bardzo chciałam podziękować autorce tego oto bloga, za pomoc w przygotowaniu mojego - serdecznie dziękuję :*
No to... komentujcie, bo to wasze komentarze dodają takiej motywacyjnej energii ^.^ To... do następnego ;)
Ciasteczkowa ;*